Spis treści
Tylko raz możemy zrobić tak zwane „pierwsze wrażenie” – i mamy na to, według różnych badań, około 30 sekund od momentu nawiązania kontaktu z nowym klientem. Dlatego tak ważna, jeśli nie priorytetowa w biznesie, jest znajomość zasad pozytywnej autoprezentacji.
Czym jest sztuka dobrej prezentacji i po co nam ona?
Autoprezentacja to najkrócej mówiąc sposób, w jaki pokazujemy siebie innym ludziom. Składają się na nią na przykład:
- nasz ubiór, ale i to, jak się w nim czujemy – jeśli ktoś nie przywykł do garnituru, zapewniam, od razu to widać, lepiej więc, żeby założył inne ubranie. Czyste, być może nie tak eleganckie, ale w którym czuje się faktycznie dobrze,
- sposób, w jaki się zachowujemy – czy jesteśmy pewni siebie i emanujemy profesjonalizmem, czy w przenośni „chowamy się” przed zleceniodawcą bojąc się, że możemy nie sprostać jego wymaganiom,
- to, w jaki sposób mówimy – pewny, wyraźny głos i rzeczowość wypowiedzi sprawia wrażenie profesjonalizmu. Mówienie cicho, częste zmienianie tematu, chaotyczne prowadzenie rozmowy, przekazują natomiast: „ten człowiek nie bardzo wie, co robi”,
- słuchanie klienta – klient, z którym rozmawiamy, przyszedł do nas z konkretnym problemem. I zanim zaczniemy rozmowę na temat oferty, musimy pozwolić mu dokładnie opisać: czego potrzebuje, jakie ma oczekiwania, w jakim celu w ogóle się u nas znalazł. Umiejętność słuchania jest bardzo cenna i zjednuje nam ludzi już od pierwszych minut,
- nasze zachowanie – powitanie klienta na stojąco, podanie mu ręki (mocny, ale bez przesady, uścisk), zaproszenie do gabinetu, a potem swobodna poza podczas rozmowy również nabijają nam od razu punktów w oczach osoby, z którą rozmawiamy.
Warto nauczyć się dobrej autoprezentacji, nawet jeśli kosztować nas to będzie nieco czasu. Korzyści są naprawdę spore:
- zjednujemy sobie sympatię klienta, a z osobą, którą lubi, chętniej nawiąże współpracę;
- wpływamy na podświadomą pozytywną ocenę nie tylko swojej osoby, ale i posiadanych kompetencji i umiejętności przez rozmówcę;
- rozmówca słucha uważniej tego, co mówimy i jest bardziej skłonny nie spierać się z nami w kwestiach czysto merytorycznych – w końcu uznał nas już za specjalistów, więc jest skłonny
- pozostawić dużo decyzji nam samym.
Najważniejsze: nie udawać
Często można spotkać się z ludźmi próbującymi wymienione wyżej cechy, zachowania, strój czy sposób mówienia, po prostu „wyćwiczyć” i udawać, że takimi właśnie są na co dzień. Niestety, jest to dla większości klientów widoczne na pierwszy rzut oka – i odnosi skutek dokładnie odwrotny od zamierzonego.Zleceniodawca, zamiast obdarzyć nas zaufaniem i uznać za specjalistę, zaczyna się zastanawiać „co jest nie tak” i dlaczego dziwnie czuje się w naszym towarzystwie. To zaś naprawdę kiepsko wróży nawiązaniu współpracy. Można wręcz być pewnym, że nawet jeżeli teraz skorzysta z naszych usług – następnym razem poszuka kogoś innego.Dlatego traktowanie autoprezentacji jako „makijażu” czy „przebrania” nie ma najmniejszego sensu. Nie uzyskamy spodziewanego efektu.
Jak więc pracować nad autoprezentacją?
To akurat bardzo proste: starajmy się poza biurem, firmą czy swoim prywatnym gabinetem, zachowywać w taki sposób, jak opisany wyżej. Nauczmy się nosić odpowiednio garnitur, chodząc w nim i podpatrując innych. Podawajmy ludziom rękę, uśmiechajmy się, starajmy się prowadzić rozmowy na różne tematy – dzięki temu zyskamy rzeczywistą pewność siebie i zyskamy cechy, o które nam chodzi. Naprawdę, nie „na niby”.